Nie da się nie zauważyć, że pewnie około 75 % japońskich zabytków to świątynie. Do Nikko czy do Nary przyjeżdża się tylko po to, by je podziwiać, innych zabytków tam praktycznie nie ma. To dość interesujące w kontekście tego, że Japończycy nie są zbyt religijni, mniej niż połowa Japończyków określa siebie jako wierzących, a jeśli tak jest to często wyznają kilka religii jednocześnie. Świątynie to jednak element tradycji, a tradycję Japończycy cenią sobie bardzo.
Poniższa mapka obrazuje ile świątyń można zmieścić na tak małym obszarze.
Shintoizm i buddyzm
Dwie główne religie w Japonii to shintoizm (shinto; w ogromnym uproszczeniu cześć oddawana jest elementom natury i licznym bóstwom, jest ich około 8 milionów, co do zasady shinto nie jest religią, a systemem wierzeń) i buddyzm. Te religie współistnieją ze sobą, Mówi się, że Japończyk rodzi się shintoistą, a umiera buddystą, a to dlatego, że w obrządku shintoistycznym obchodzone są narodziny, czy śluby, natomiast smutne i ciężkie chwile, w tym pogrzeby, których w shintoizmie w ogóle się nie celebruje, obchodzone są w obrządku buddyjskim.
Po czym rozpoznać, która świątynia należy do której religii? Po nazwie :). Końcówka jingu i jinja to świątynia shintoistyczna, a ji, in i dera to świątynia buddyjska (po angielsku: shrine dla shintoistycznej, temple dla buddyjskiej).
Najłatwiej jednak rozróżnić je po wyglądzie.
Shintoistyczne mają bramę tori, figury lisów i psów, drewniane tabliczki (ema), na których Japończycy wypisują lub rysują swoje życzenia. Co ważne tabliczki muszą być powieszone stroną z życzeniem w kierunku bóstwa, tak aby bóstwo mogło to życzenie przeczytać i je spełnić, niestety zbyt późno się o tym dowiedzieliśmy, po tym jak minimum kilkanaście tabliczek nieświadomie przekręciliśmy na nieprawidłową stronę. Ponadto obok świątynisą papierowe przepowiednie zawieszone na drzewie lub sznurku obok świątyni (omikuji), gong oraz miejsce do obmycia rąk i ust.
Świątynia buddyjska charakteryzuje się natomiast – oprócz, co oczywiste, posągu Buddy – postawną, malowniczą bramą oraz pagodą, czyli 3 lub 5 kondygnacyjną wieżą, a obok świątyni obowiązkowo jest dzwonnica i kadzielnica.
Które świątynie w Japonii warto zobaczyć?
Tokio
Z pewnością Sensoji Tokio, czyli najbardziej znaną świątynię w Tokio, w dzielnicy Asakusa, której brama widoczna jest na zdjęciu powyżej. Jako, że mieszkaliśmy jakieś 100 m od niej widywaliśmy ją kilka razy dziennie i mamy ogromny sentyment do niej (i ok. 100 zdjęć ;)). Byliśmy jeszcze w Sengakuji (wraz z cmentarzem, na którym spoczywa 47 roninów), Yasukuni (kontrowersyjna ze względu na miejsce spoczynku i bohaterów, jak i zbrodniarzy wojennych) i Zojo-ji z posążkami Jizo poświęconymi pamięci nienarodzonych dzieci.
Nikko
Do Nikko przyjeżdża się po prostu zobaczyć świątynie, a że położone są blisko siebie, to nie ma potrzeby wyboru spośród nich. W Nikko Japończycy zaskoczyli nas ciekawym sposobem dokonywania remontu – aby turyści nie byli pozbawieni widoku remontowanej świątyni jej wizerunek zamieszczono na namiocie rozłożonym nad świątynią.
Kamakura
Jeśli Kamakura to posąg Buddy i ciasteczka w kształcie Buddy, do posągu można wejść, nas odstraszyła długa kolejka. Byliśmy też w świątyni Hase i Hachimangu.
Kioto
W Kioto, jeśli chodzi o świątynie, zdecydowanie jest z czego wybierać. Podejrzewam, że każdy, ale to każdy turysta odwiedza Fushimi Inari czyli świątynię tysiąca bram tori. Najważniejszą świątynią jest natomiast Kiyomizudera, znana z drewnianego tarasu, mimo trwającego remontu zrobiła i na nas duże wrażenie. Must see to ponadto Złoty i Srebrny (chociaż w rzeczywistości nie jest srebrny) Pawilon. Warto je zobaczyć, bo to świątynie zen, inne zatem od wszystkich pozostałych shintoistycznych i buddyjskich. W Kioto widzieliśmy ponadto chyba z 15 innych świątyń.
Nara
Nara jest jak Nikko – przyjeżdżasz do niej zobaczyć świątynie, no i wiadomo, dla jelonków, ale oficjalnie dla świątyń. Każdy turysta zobaczy więc zapewne Todaji, czyli Pawilon Wielkiego Buddy, największy drewniany budynek na świecie.
Wyspa Miyajima
Nazwa Miyajima oznacza “wyspa świątyń”, nie brak ich więc tutaj, my jednak przypłynęliśmy na wyspę tuż przed zachodem słońca i ograniczyliśmy się do podziwiania bramy tori – znanej chyba na całym świecie.
Koyasan
Góra Koya to święta góra dla Japończyków, oprócz licznych świątyń jest na niej największy cmentarz w Japonii (Okunoin), podobno każdy Japończyk chce tam zostać pochowany. Noclegi na górze Koya oferują mnisi – nocuje się zatem w świątyniach i to jest niesamowite doświadczenie, szczególnie wspólna modlitwa o 6 rano, odśpiewanie Sutry Serca (po otrzymaniu kartek z fonetycznym zapisem), rozmowa z mnichem, który chętnie odpowiadał na wszystkie pytania – mimo, że do buddyzmu jest nam bardzo daleko, a nocleg w świątyni nie należał do tanich 😉 z pewnością nie żałujemy i polecamy.
baaaaaardzo nam się podoba
Zazdrościmy Wam ogromnie, że niedługo zobaczycie na żywo 🙂