Nasze podróże

Ile kosztuje Islandia?

Sklep Bonus

Według różnych wskaźników Islandia jest obecnie dla turysty jednym z najdroższych krajów świata. Zarówno hotele, transport, jak i wyżywienie – szczególnie ceny w restauracjach – są o kilkadziesiąt razy droższe niż średnia w Unii Europejskiej.

Czy rzeczywiście na Islandii jest drogo?

Jeśli chodzi o Islandię, to chyba najczęściej zadawane pytanie: czy na Islandii jest drogo. Tak, jest drogo. Jest dużo drożej niż w Polsce. Jest również drożej niż w Japonii czy USA, która uchodzą za drogie kraje dla turysty.

Drogie są noclegi. My płaciliśmy za pokój dla dwóch osób na jedną noc od 85 do 105 euro. Był też nocleg za 75 euro, oraz najdroższy, ale w pięknym hotelu i ze śniadaniami za 130 euro za noc. W większości były to małe pokoje, te tańsze ze wspólną łazienką, w obiektach typu guesthouse, czyli w domach przerobionych na pensjonaty. Nie mogliśmy narzekać na standard, wszędzie było czysto, były ręczniki, suszarki do włosów, w pełni wyposażona kuchnia, kawa i herbata. Wszystkie noclegi rezerwowaliśmy z wyprzedzeniem na booking.com, to była dobra decyzja, bo w większości miejsc w których nocowaliśmy było pełne obłożenie, mimo, że był to październik. Szukaliśmy także noclegów na airbnb, jednak dokładnie te same obiekty na airbnb miały wyższą cenę niż na booking.com.

Również i pola namiotowe, w naszej ocenie, nie należą do najtańszych. Za nocleg na kempingu trzeba zapłacić od 50 zł za osobę wzwyż. Czasem dodatkowo płatne są prysznice. Jeśli planujemy wszystkie noclegi na kempingu opłaca się wykupić kartę Camping Card (tutaj informacje na jej temat) za cenę 149 euro na miesiąc dla 2 osób dorosłych i 2 dzieci. Plusem pól namiotowych jest to, że na Islandii jest ich naprawdę sporo. Niestety większość otwarta jest do końca sierpnia czy połowy września, więc dla nas były już niedostępne. To był jeden z powodów rezygnacji z wynajęcia kampera. Tutaj znajduje się lista i mapa wszystkich kempingów na Islandii z informacjami o czasie ich otwarcia.

Co ważne – możliwości nocowania w namiocie na dziko, poza kempingiem, są na Islandii mocno ograniczone. Dokładne informacje tutaj, a w skrócie: na terenie prywatnym jedynie za zgodą właściciela, a na terenach publicznych jeśli nie ma zakazu. W praktyce wygląda to tak, że znaki zakazu rozbijania namiotów są w większości miejsc, gdzie można się zatrzymać.

Bardzo wysokie są też ceny w restauracjach. Trochę nas to nie dziwi, bo tak naprawdę na Islandii, poza stolicą, prawie nie ma restauracji. Przeczesując internet przed wyjazdem wydawało się nam podejrzane, że np. na północy czy wschodzie Islandii na kilkudziesięciu blogach jako polecana restauracja pojawia się tylko jeden – dwa lokale. Teraz wiemy, że to wynika z tego, że po prostu w promieniu 200-300 km nie ma żadnego innego. Na Islandii nie ma też McDonalda, KFC, czy Burger King. Nie ma też zbyt wiele stacji benzynowych, na których zjesz sławetnego hot-doga, pewnie z tego powodu na wielu blogach przewija się wzmianka o hot-dogu kupionym na stacji benzynowej w Vik. Jeśli więc będąc na wschodzie kraju chcesz zjeść w restauracji, jesteś skazany na jeden lokal, a w nim na kanapkę, frytki czy zupę za 60 zł, bo tak kształtują się ceny.

Jednocześnie samo jedzenie na Islandii nie jest drogie. Nie jest drogie, o ile kupujesz je w tanich sklepach. Najpopularniejszy to Bonus, jest jeszcze Kronan i Netto. My zakupy robiliśmy tylko w Bonusie. Były one bardzo dobrze zaopatrzone. Ceny nie odbiegały znacznie od tych w polskich sklepach. Najtańsze produkty w Bonusie, typu najtańsza wędlina, ser, płatki śniadaniowe czy mleko kosztowały mniej więcej tyle, co te droższe, nie najtańsze, produkty w polskiej Biedronce. Jest jeden minus: Bonusy ulokowane są głównie w okolicy Reykjaviku. Podróżując wokół kraju trzeba więc odpowiednio rozplanować sobie zakupy. Tutaj znajduje się mapka obrazująca rozmieszczenie sklepów sieci Bonus na wyspie.

Znaczny koszt wyjazdu to transport. Wynajem auta na dwa tygodnie to koszt średnio około 4 tyś. zł. Jeśli chcielibyśmy wynająć mini kampera, czyli busa przerobionego na kampera, to najtańsza opcja może nas kosztować ok. 8-10 tyś. zł. Ceny paliwa również nie są najniższe, my płaciliśmy ok. 7 zł za litr diesla.

Drogie są również pamiątki, kartki pocztowe kosztują od kilku do 15-20 zł, koszt znaczka to ok. 7 zł, ceny magnesików od 15 do 30 zł. Oczywiście nic nie przebije ceny tradycyjnego islandzkiego swetra – od 1000 zł wzwyż. Z naszych obserwacji wynika, że ceny pamiątek, magnesów, kubków itd w każdym sklepie kształtują się podobnie, nie warto więc szukać najtańszego. Całkiem fajny wybór pamiątek, trochę innych niż w pozostałych sklepikach, był w Harpie w Reykjaviku.

Islandia w niektórych aspektach bywa jednak i tańsza niż inne turystyczne państwa. Na Islandii nie płacimy bowiem praktycznie za żadne atrakcje. Darmowe są także drogi, parkingi. Nie musieliśmy również kupować oddzielnej karty SIM, żeby móc korzystać z internetu, bo ten od naszego operatora był wystarczający, a w wielu miejscach było także darmowe Wi-Fi. Tanie są także loty na Islandię, można polecieć na wyspę już za 300-400 zł w dwie strony, o ile wystarczy nam bagaż podręczny.

Ile kosztowała nas dwutygodniowa wycieczka na Islandię?

Lot: 2.140 zł

Ubezpieczenie: 260 zł

Wynajęcie auta: 3.650 zł

Paliwo: 1.120 zł

Prom na Fiordy Zachodnie: 460 zł

Noclegi: 6.000 zł

Jedzenie: 2.550 zł

Pamiątki: 215 zł

Inne wydatki: pralnia 85 zł, wizyta w basenach termalnych 140 zł, przejazd płatnym tunelem 35 zł

Łącznie wydaliśmy 16.655,00 zł.

Czy dałoby się taniej?

Z pewnością na Islandię da się pojechać dysponując studenckim budżetem.

Internet jest pełen porad w jaki sposób tanio podróżować po Islandii. Większość z nich jest oczywista, typu polecieć poza sezonem, nie kupować wody butelkowanej, bo ta z kranu nadaje się do picia, spać na dziko w namiocie, kąpać się na basenach i dzikich gorących źródłach, zakupy robić jedynie w Bonusie, a najlepiej przywieźć jedzenie z Polski, samodzielnie gotować. 

Cały koszt zależy od sposobu, w jaki chcemy zwiedzać wyspę. Co chcemy zobaczyć, gdzie chcemy nocować, w jaki sposób się przemieszczać.

Jeśli przylecimy z bagażem podręcznym, chcemy zobaczyć jedynie południe Islandii, więc nie potrzebujemy auta z napędem 4×4, będziemy spać w namiocie lub w aucie, a żywić się jedzeniem zakupionym w Bonusie to koszt tygodniowej wycieczki będzie naprawdę niewielki.

Loty w dwie strony z bagażem podręcznym, w wybranym przez nas terminie, kosztowały 350 zł od osoby, wynajęcie najtańszego auta na tydzień to koszt ok. 750 zł, zwiedzając jedynie południe wyspy przejedziemy ok. 1000 km, więc paliwo wyniesie nas ok. 500 zł, a noclegi na kempingu ok. 300 zł od osoby, na jedzenie, gotując samodzielnie, wydamy mniej więcej tyle co w Polsce. Jadąc w dwie osoby można zwiedzić więc Islandię, a przynajmniej jej południową część, wydając ok. 1.500 – 2.000 zł na osobę. Da się zatem tanio.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x