Nasze podróże

Islandia z niemowlakiem. Półwysep Snaefellsnes.

Po Półwyspie Reykjanes wyruszyliśmy na Półwysep Snaefellsnes. Odmiennie niż większość turystów rozpoczęliśmy objazdówkę po Islandii jadąc na zachód, a nie na wschód kraju.

Trasa

Trasa z Keflaviku do Hellisandur, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg, zajęła nam 4 godziny (ok. 250 km). Wybraliśmy drogę przez tunel Hvalfjord, płacąc za przejazd nim 1000 koron (ok. 33 zł), skracając sobie czas jazdy o ok. 40 minut, a dystans o 40 km. Droga bardzo malownicza, niestety dużą jej część pokonywaliśmy już po zmroku. Z tego powodu nie odwiedziliśmy po drodze takich miejsc jak gorące źródło Landbrotalaug, klify Gerduberg czy wodospad Hraunfossar, wyjątkowo piękny o tej porze roku.

Dzień pierwszy

Półwysep Snaefellsnes nazywany jest Islandią w miniaturze. Znajdziemy tu i lodowiec i wodospad, klify, wulkan, pola lawowe, gorące źródła, czarną plażę i niezwykłe skały. Do tego góry, łąki, pasące się owce i stada koni.

Objeżdżając półwysep zrobiliśmy sobie spacery po plaży Skarosvik, czarnej plaży Djupalosandur i plaży przy czarnym kościółku Búðakirkja. Jako, że parkingi położone były bardzo blisko tych plaż nie było problemów z zabraniem malca w nosidełku czy na rękach, wózek nie sprawdziłby się natomiast w żadnym z tych miejsc. Pospacerowaliśmy też przy latarni Malariff i latarni Svortuloft – tu również bez wózka. Obejrzeliśmy także wybrzeże Londrangar, skalną rzeźbę Gatklettur i posąg Bárðar Saga w Arnastapi, czyli posąg przedstawiający Bárður, dobrego ducha lodowca Snæfellsjökull, u podnóża którego się znajdowaliśmy. Trasy do tych miejsc wyłożono twardymi siatkami, po których bez problemu da się przejechać wózkiem. Widzieliśmy także Ólafsvíkurkirkja – nowoczesny kościół w Ólafsvik.

Wszystkie te miejsca położone są przy trasie, odległości między poszczególnymi punktami to zwykle kilka kilometrów, kilkanaście minut jazdy samochodem, więc Jasiek nie był zmęczony drogą, co chwila wychodziliśmy na krótki spacer.

Dzień drugi

Następny dzień rozpoczęliśmy od wizytówki Islandii – wizytówki, bo widnieje na okładce naszego przewodnika Pascala po Islandii – wodospadu i góry Kirkjufell (na zdjęciu tytułowym). Wodospad położony jest przy samym parkingu, nie mieliśmy problemów z dojściem pod niego z Jasiem i wózkiem. Następnie pojechaliśmy na pola lawowe Berserkjahraun, bardzo ciekawe, ale samochodem z niskim zawieszeniem nie polecamy.

Odwiedziliśmy też Muzeum Rekina w Bjarnarhof, gdzie kupiliśmy porcję hakarl, czyli fermentowanego, suszonego rekina, którego mięso bez odpowiedniej obróbki jest trujące ze względu na kwas moczowy. Muzeum jest malutkie, wejście wraz ze skosztowaniem mięsa rekina kosztuje 1200 koron (około 38 zł), jako, że Jaś akurat miał czas drzemki zrezygnowaliśmy z odwiedzenia muzeum i poprzestaliśmy na zakupie porcji hakarl (800 koron – około 25 zł). Poszliśmy za to na krótki spacer do malutkiego kościółka obok.

O godz. 13 dotarliśmy do Stykkisholmur, skąd o godz. 15 odpływał prom na Fiordy Zachodnie, nasz kolejny cel. Stykkisholmur, podobnie jak wcześniej Olafsvik, zrobiło na nas bardzo dobre wrażenie, małe miasteczko z pięknymi, kolorowymi domami.

Nocleg

Na Półwyspie Snaefellsnes nocowaliśmy w West Park Guesthouse w Hellisandur (booking.com/…l/is/west-park-guesthouse.pl). Hotel składał się z segmentów: na parterze był salonik i dobrze wyposażona kuchnia, a na piętrze łazienka i 2 pokoje. Obiekt może nie był nowocześnie urządzony, za to widok z okna w kuchni na ocean, a z okna w salonie na góry robił wrażenie.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x